Zajęcia z dnia 27 kwietnia 2020

„Znam polski alfabet”

Utrwalenie liter

Układanie prostych wyrazów (załącznik nr 1) + filmik w wykonaniu nauczyciela (film 1).

Zabawa ruchowo – naśladowcza „Gimnastyka”

Rodzic czyta dziecku rymowankę, a dziecko naśladuje i wykonuje polecenia czytane przez opiekuna.

Najpierw w górę trzy podskoki: hop sa sa.
Potem dwa skłony na boki raz i dwa.
W górę ręce prosto nogi stój jak my.
I opuszczaj do podłogi raz, dwa, trzy.
Teraz podskocz jak pajacyk hop sa sa.
I zrób obrót dookoła tra la la.
A na koniec ręce wypad w przód i w tył.
Ćwicz codziennie abyś zdrów jak ryba był.

Inscenizacja „W krainie alfabetu”

Rodzic rozkłada na stole 2 kartki w kolorze czerwonym i niebieskim. Mówi do dziecka:

Ojej, popatrz stało się wielkie nieszczęście. W „Krainie Liter” samogłoski pomieszały się ze spółgłoskami. Zrobimy porządek.

Dziecko odpowiada:
Tak.

Dziecko, bierze wybraną literkę, i kładzie samogłoski na kartkę czerwoną, a spółgłoski na kartkę niebieską. W tym czasie Rodzic czyta wesołe wierszyki o literach do wybranej przez dziecko spółgłoski lub samogłoski.

(Źródło internetowe: https://www.profesor.pl/publikacja,15113,Scenariusze,W-krainie-alfabetu-scenariusz-zajecia-otwartego-z-udzialem-rodzicow)

Literka A:
A wielkie w rozkroku na dwóch nogach stoi,
Wzmocnione w połowie, bo się upaść boi.
A małe pyzate, kółeczko z laseczką,
Uśmiecha się zawsze,
Gdy je kreśli dziecko.

Literka B:
Małe b ma brzuch, duże B ma dwa.
Każdy zuch już je zna,
A gdy ruch wielki i liter tłok,
Wtedy B pierwsze być chciałoby.
Zaraz A trąca w bok,
Potem w skok umknąć chce,
Bo już C pędzi je.

Literka C:
Cecylia cykorię lubiła,
Cytrynę cebulę ceniła,
Cynamon, cejlońską herbatę,
Cedrowe orzeszki, cukierki
I wygląd jednej małej literki –
Zgadnijcie jakiej?

Literka D:
Dawno, dawno temu,
Kiedyśmy byli jeszcze mali
I wszystkich liter nie znali,
D nam z zeszytu uciekło,
Do lasu się wybrało
I tam wielkie dęby spostrzegłszy,
Z zadziwienia zdębiało.
I takie dębowe wyrosło,
A kiedy mróz popuścił
I wróciło do domu wczesną wiosną.
Było już całkiem duże
I nie będę taić dłużej,
Że inaczej pisze się je
– to dorosłe D – niż to małe d.

Literka E:
Gdyby nie E byłoby mni, nie mnie,
I dzień byłby zbyt krótki,
I w ogóle straszne byłyby tego skutki.
No, a jakby dziadek mógł machać ręką
I powiedzieć swoje eeee?!
A jakby mama mogła nie pozwolić
Tym jednym krótkim nie?!
I jakby się czuła nasza kózka krótko bródka,
Co weszła do ogródka
I woła stamtąd meee!?

Literka F:
Fff…! – kotka na kota furka,
Który zaczepki z nią szuka.
Spróbuj i ty – Fff… Fff!
Fajna zabawa w to fukanie.
Kotka przysiadła na fortepianie
I pac! Zdzieliła pana kota.
Już chyba przeszła mu ochota,
By zagrać z nią na cztery łapki koncert f-moll,
Gdyż skrył się pod spódnicą babki
I smutno patrzy,
Jak przez hol
Leniwym krokiem idzie ona,
Troszeczkę jeszcze obrażona.

Literka G:
Ja najważniejszy jestem znak
– powiada G – to fakt,
Bowiem generał się zaczyna
Właśnie ode mnie.
To przyczyna jest główna
Nie jedyna,
I inne są też pewnie.

Literka H:
Hyc, hyc hydra skacze, to nie hydra, to szaraczek.
Wtem huk straszny się rozlega.
Hańba! Harcerz tak ucieka?
Ładna ci to historyjka!
Harcerz, zając czy też hydra.
To z hamaka spadł Herkules.
O, na honor bohatera!
Mamy już na niego haczyk,
By nie hasał tak po wierszach,
Zakończymy poemacik.

Literka I:
Spada jej na głowę kropka.
Półkulista jest jej stopka.
Po zeszycie bystro śmiga,
Tak jak w ręku mamy igła.
Kiedyś indyk ją zobaczył,
A że lubi jeść robaki,
Dziobem na nią się zamierzył.
Połknął kropkę i już nie żył.
Od tej pory głoszą plotki,
Że i bywa też bez kropki.

Literka J:
Jeż jest też, jeśli wiesz, ostry zwierz.
Broni go igieł moc.
Z drogi mu schodzą kot, drozd i szop,
Nie chce w dłoń wziąć go Szkot.
Nawet smok wolałby wejść na płot
Niż na jeża, iglastego tego zwierza,
Co zaczyna się na jot.

Literka K:
– Kukuryku! – kogut woła.
– Kwa, kwa – kaczka kwacze.
A od czego zaczynają?
Przyjrzyjcie się bacznie.
I kukułka w lesie kuka,
Wrona – kra, kra – kracze.
Każde z nich K umie użyć,
A każde inaczej.
Choć kukają, kraczą, kwaczą,
Każdy wielki krzykacz,
Ale żaden z nich nie umie czytać ani pisać.

Literka L:
Ktoś porzucił małą laskę.
Która zamieniona w ważkę,
Pofrunęła ponad miastem
I opadła gdzieś wśród dzieci
Wprost na czysty Basi zeszyt,
Jak się potem okazało
– to nie ważka ani laska,
tylko L wylądowało.

Literka Ł:
Ł to łamaga,
Często upada,
Gapi się,
Gubi czapkę,
Łatwo łapie katar,
A gdy je ktoś łaje,
To łzy leje i woła na ratunek matkę.
Ale nic się nie martwcie,
Ł z tego wyrośnie
I stanie się dzielne, gdy je do szkoły poślę.

Literka M:
M mogłoby być
Pierwszą z wszystkich liter.
Odnajdziesz je w nazwie
Tej, co dała życie.
– Mama – każdy woła,
ledwo się urodzi,
Bez małego m – miłość
Również nie wychodzi.

Literka N:
Najpiękniejsza jestem ze wszystkich
I najlepsza i najsłodsza,
Naj – ja jestem, najmądrzejsza,
Najszczęśliwszy, kto mnie spotka.
Nie wiem tylko, skąd zdziwienie
Tych, co chcieliby pomniejszać
Me zalety, kiedy mówię,
Że ja jestem najskromniejsza.

Literka O:
Okrąglutkie o jak pączek
Po papieru śnieżnej łące
toczy się w zeszycie Tomka
Złe, że musi się tak błąkać.
Chętnie by się przytuliło
Do literki L na przykład,
Bo z nią raźniej mu i miło.
Więc do L tak o zawoła:
Ja przed tobą sobie siądę,
A za sobą A mi posadź,
Wtedy się pojawi Ola.
Ale zamiast L S wpadło
I się pojawiła osa.

Literka P:
Patrz i pisz:
Kreska w dół,
Brzuszek w przód
– oto P
pod ciężarem swym się gnie.
Trochę puszy się,
Trochę brzuszy się,
Nieco chwieje się,
W końcu śmieje się,
Że jest tak niewydarzone,
Musi chyba znaleźć żonę,
Która by się o nie troszczyła,
Mądra była, dobra była
I by go nie wywróciła,
Bo by się rozbiło srodze,
Gdyż na jednej stoi nodze.

Literka R:
Ratunku, ratunku!
W kropli wody R się topi.
Już mu haczyk się rozmywa
R nie umie wcale pływać
Na ratunek mknie bibuła,
która szybko wodę pije,
Lecz czy zdąży? R już prawie
Pogrążyło się po szyję
I już nic by nie pomogło,
Gdyby nie wpadł na to Jacek,
Żeby prędko dorysować
Brakujący mały znaczek.
W brzeg zeszytu tym pazurem
I podobne do kotwicy
Wbiło się i krzyczy: hura!
Żyję! Jestem! Będę! – krzyczy.
Stąd ratunek się zaczyna
Od zadziornej tej literki,
Ale czasem i tak bywa,
Że od twej pomocnej ręki.

Literka S:
Sss – coś syczy.
Może żmija,
Co się wokół drzewa zwija?
Może ją udaje Stasiek,
Który chce przestraszyć Kasię?
Sss… sss – straszliwe syki.
Kury, kaczki i indyki
Przerażone uciekają.
Tak kusiciel Ewy w raju
Mógłby syczeć i szpanować,
By ją zahipnotyzować.
Ale gdzie tam! Te odgłosy
Dobiegają prosto z szosy,
Gdzie na gwoździe porzucone
Wjechał piękny nasz polonez.
A ten pan przy kierownicy
Wie już dobrze, co tak syczy.

Literka T:
– Co się gapisz, panie Te?
– Ja?
– Kręcisz się wokół A.
Może chciałbyś porwać je?
Może masz zamiary złe?
Kto to wie?
– Chciałbym z nim spróbować
Pewien wyraz zbudować,
Który dwie literki ma: T i A,
Ale razy dwa.
– Co to może być?
Nie zgadniecie całe lata
Już ktoś chce powiedzieć mi?
– TATA.

Literka U:
U raz uciekło z alfabetu
I się gdzieś ukryło.
O, jak bardzo swym zniknięciem
Wszystkich zasmuciło.
Więc szukano go na ulicy,
W tunelu i tłumie,
W urwisów uśmiechu,
Uczonych zadumie
Aż się w końcu znalazło,
Całe zapłakane,
Tam, gdzie powinno być
O kreskowane.
Witać jest tak roztargnione,
Że czasem się z Ó myli.
Musimy na nie uważać,
Przyjaciele mili.

Literka W:
Idzie, idzie W,
Lecz wywraca się.
To wpadnie na U,
To nadepnie na Ę.
Idzie, idzie W
Trochę roztargnione.
Każda z jego nóg
Kroczy w inną stronę.
To nie jest jego wina,
Że się tak kołysze,
Tylko tego, który
Tę literkę pisze.

Literka Y (dwoje dzieci)
Myszy, myszy
Z domu wyszły
Czymś niezwykle objedzone,
Każda waży chyba tonę.
Myszy zjadły abecadło,
Które chyba z pieca spadło.
Przez tych stworzeń złe maniery
W brzuszkach myszy tkwią litery:
A i B, i C, a także:
Ł złamane,
K pobladłe,
P pęknięte,
Z zgniecione,
K kulawe,
Przerażone J, F, R i T,
Między nimi S samotne
I się jąkające Y.
Myszy, myszy
Z domu wyszły.
Nagle się spotkały z kotem,
A uczony był on wielce,
Więc literkę po literce
W mig uwolnił,
By je czytać potem.

Literka Z:
Z zgubiło swoją mamę.
Teraz całe zapłakane
Wszystkich dookoła prosi,
By je zwrócić pani Zosi.
Niech przez radio zapowiedzą
I w gazetach niech ogłoszą,
Że Z bardzo, bardzo tęskni
Za swą mamą – panią Zosią.
Patrzcie, co to Azor trzyma
W zębach, chyba jakieś kości?
– Skądże! To Z zagubione
niekompletnej pani Zosi.
Ileż teraz będzie krzyków,
Ile szczęścia i radości!
Azor robi fiku-miku.
I przytula się do… osi.

Ćwiczenia grafomotoryczne

Ćwiczenia wg. pomysłu nauczyciela (załącznik nr 2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *